niedziela, 11 grudnia 2011

Listy do M.

Niedawno wróciłam z kina i muszę przyznać, że film "Listy do M. trochę mnie zaskoczył. Czy pozytywnie? I tak i nie.
Przede wszystkim, ogromną zaletą tego filmu jest świąteczny klimat. Nastrój panujących świąt skutecznie poprawia humor w ten przedświąteczny, bezśniegowy czas :) Trochę rozczarowało mnie to, że w filmie nie było żadnego momentu kulminacyjnego. Koniec z początkiem filmu tak się sobą zlały, że gdy na ekranie pokazały się napisy końcowe, a ludzie zaczęli ubierać się w kurtki, podniosłam się swojego fotela lekko zdziwiona, że to już koniec filmu. "Listy do M" zamierzam obejrzeć jeszcze raz, bo podczas dzisiejszego seansu rozbolały mnie oczy i zamiast skupić się na filmie skupiłam się właśnie na bolących oczach. Mimo wszystko warto obejrzeć ten film, jest to jedna z lepszych polskich komedii romantycznych.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz